Zbigniew Cebula, rocznik 1961. Urodzony w Krakowie, malarz i pedagog ASP.
Twórczości Zbigniewa Cebuli, pedagoga krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, trudno pomylić z jakąkolwiek inną. Gdybym miał ją określić zaledwie paroma słowami, wybrałbym „gęstość” oraz „wielowarstwowość” – z zastrzeżeniem, że stosuję je zarówno do formy, jak i treści tych obrazów. Owe charakterystyki przejawiają się bowiem na wielu poziomach, co sprawia, że każde dzieło doprasza się uwagi i uważnej lektury. Tak, lektury właśnie, gdyż artysta nie stroni od posługiwania się symbolem i metaforą. Niemal każdy ukazany na płótnie przedmiot, element architektury (gotyckie okna i bramy), a nawet abstrakcyjny kształt (np. mandorla) czy plama barwna (np. karmin w malowidłach Martyr i Koptowie z cyklu Wieloryb w katedrze) stają się znakami, które odsyłają do innej rzeczywistości lub niosą z sobą dojrzewający przez wieki bagaż znaczeń. Wieloraka jest bowiem także tematyka, do której odwołuje się autor cyklu Wieloryb w katedrze. Nie obca jest mu kultura antyczna i świat mitologii, ale szczególnie bliska tradycja judeochrześcijańska, z Biblią, religijną ikonografią, czy starożytną mistyką na czele.
W warstwie formalnej bogata kolorystyka zostaje wzbogacona niezwykle różnorodną fakturowością płaszczyzny malarskiej, co jest skutkiem tego, że artysta często sam tworzy własne pigmenty, farby i werniksy, wykorzystując przy tym nietypowe materiały mineralne, m.in. piasek i srebro. Jak by tego było mało, w niektórych pracach dostrzec możemy nawet elementy kolażu (m.in. Dziadkowie oraz Wieloryb w Katedrze – Połów z 2015 roku).
Jest to malarstwo zaiste szkatułkowe, które nader często balansuje na granicy abstrakcji, jednak w taki sposób, by nie zagubić sensów. Służy temu również dialog ze sztuką dawnych mistrzów, m.in. Rembrandta, w takich pracach jak chociażby Wieloryb w katedrze czyli Przypowieść o synu marnotrawnym (2016-2017) czy Przymierze (2013-2014). Jest to zwykle nawiązanie subtelne, poprzez zawoalowany cytat lub zaledwie skojarzenie odsyłające do innego dzieła. Zabieg ten świadczy o solidnym zakorzenieniu w tradycyjnej ikonografii, ale może być odczytany również jako swoisty hołd złożony mistrzom. Niekiedy przyjmuje on formę całkiem otwartą, jak w przypadku dzieła Wieloryb w Katedrze – Hommage a Witold Damasiewicz z 2016 roku. Tego ucznia Zbigniewa Pronaszki i jednego z najważniejszych nauczycieli i współpracowników Zbigniewa Cebuli można by określić mianem metafizyka, który twierdził, że obraz jest szczególnego rodzaju traktatem filozoficznym. Wydaje się, że ten sposób myślenia bliski jest również autorowi Płaszczu Proroka (2013-2014). Nie będzie chyba przesadą, jeśli powiemy, że wiele z jego obrazów to małe wizualne traktaty filozoficzne i teologiczne. Nie są to bowiem jakieś proste ilustracje historii mitologicznych lub biblijnych, ani nawet próba oddania prawd wiary za pomocą języka wizualnego. Jeśli już, to artystyczny wysiłek, by za pomocą linii, kształtów i barw przekazać coś z uważnej refleksji wypływającej z życia wiary, z osobistego doświadczenia duchowego. Śmiem twierdzić, że to jedno z najtrudniejszych zadań, jakie artysta może sobie postawić, ale to właśnie dzięki niemu powstają najwspanialsze dzieła sztuki.
Zbigniew Cebula lubi malować obrazy układając je w cykle. Jednym z ważniejszych jest ten powstały w latach 2013-2019, a zatytułowany Axis Mundi. Sporo obrazów z tej serii charakteryzuje się osiową kompozycją, co jest jeszcze bardziej widoczne i szerzej rozwijane w kolejnym cyklu Wieloryb w katedrze. Owa wertykalność, którą można interpretować jako połączenie nieba i ziemi, dobrze charakteryzuje cały dorobek artystyczny Zbigniewa Cebuli – i nie chodzi mi tu tylko o kwestię kompozycji. Jest to malarstwo, które nie boi się spojrzenia w górę, a nawet dalej, ku rzeczywistości niewidzialnej. Nie jest to jednak twórczość bujająca w obłokach. Ten artysta nie stroni od konkretu, nie boi się ubrudzić sobie rąk, by powstała złożona i gęsta materia malarska, bogata w różnorakie faktury, nie tylko gładkie i połyskliwe, ale o różnym stopniu chropowatości. Te dzieła nie przymilają się do widza i nie chcą uwodzić łatwym pięknem. Swoją gęstą wielowarstwowością zapraszają do lektury i chwili refleksji. I wtedy zachwycają.
ks. Paweł Batory
Muzeum Diecezjalne w Rzeszowie