Recenzja pracy doktorskiej Joanny Łapuszek

Dr hab. Zbigniew Cebula Kraków, dn. 27 maja 2013 roku

Wydział Grafiki

Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie





Ocena pracy kwalifikacyjnej, dorobku twórczego i artystycznego Pani mgr Joanny Łapuszek w związku z przewodem doktorskim w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie artystycznej – sztuki piękne, w zakresie malarstwa, wszczętym przez Radę Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.



Dane personalne

Urodzona w 1972 roku w Krakowie Pani mgr Joanna Łapuszek studiowała na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (studia licencjackie i magisterskie) gdzie w 2003 roku uzyskała, z wyróżnieniem, dyplom magisterski z malarstwa u prof. Jana Pamuły. Został on poszerzony o aneks z rysunku w pracowni prof. Jacka Gaja. W 2000 roku wyjechała na Stypendium w ramach programu Socrates/Erasmus do Helsinek (Finlandia) i studiowała w tamtejszej Uczelni w pracowni malarstwa prof. Henry’ego Wuorila-Stenberg’a. Lata 2001-2003 to staż asystencki (mający charakter wolontariatu) w pracowni prof. Jana Pamuły na Studiach Licencjackich. Po ukończonych studiach otrzymuje Stypendium Twórcze Fundacji Grazella im. Anny Siemińskiej przeznaczone na rozwój szczególnych uzdolnień artystycznych w dyscyplinie malarstwo (2003 rok). Jest bardzo aktywna w środowisku artystycznym Krakowa: od 2001 należy do Związku Artystów Plastyków okręg krakowski, w latach 2003-2006 jest Przewodniczącą Grupy „Klubu Plastyków”, jest kuratorem licznych wystaw związkowych, współorganizuje projekty artystyczne, muzyczne – niektóre mające charakter międzynarodowy (np. World Trans System czy URBAN – JELLEN TEST). Na koncert Artyści Zagraniczni dla Krakowa, z okazji 750-lecia lokacji Miasta Krakowa na Placu Szczepańskim w 2007 roku przygotowała scenografię wykorzystując własne wielkoformatowe prace malarskie. Jest autorką licznych prezentacji swoich dzieł zarówno w kraju jak i zagranicą, uczestniczy w wystawach zbiorowych, sympozjach, festiwalach sztuki. W 2008 roku podejmuje Studia Doktoranckie na ASP Kraków.

Dorobek twórczy i artystyczny

Tak wielka osobista aktywność twórcza, ale i przecież aktywność na rzecz środowiska plastycznego, znamionuje osobę o niepospolitym temperamencie. Jest to rys na tyle charakterystyczny i wyrazisty, że wart szczególnego podkreślenia, gdyż jego piętno mocno odciska się także w malarstwie Joanny Łapuszek. Dominująca we wcześniejszej fazie twórczości figuracja zawiera już tę niezwykłą, działającą od wewnątrz, energię. Ekspresja wirujących postaci zdaje się wyrywać z ograniczeń formatowych płótna, a ich kolorystyczny dysonans agresywnej czerwieni i głębokiego błękitu tylko potęguje i zabarwia egzystencjalnie ten ruch. Stopniowo w malarstwie Łapuszek figura traci klasyczny kształt, staje się częścią jakiegoś nieokreślonego, pochłaniającego wszystko żywiołu. W tym momencie artystycznej drogi Joanny Łapuszek pojawia się niespodziewanie cykl „Czarna seria”, duże akrylowe obrazy z mocno przetworzonym motywem ukrzyżowania. O ile w tamtych poprzednich płynna plama barwna służyła niemalże hedonistycznej radości życia, to tu spływające strugi czerni, szarości i błękitów podają się nie ogarniętej żałości. Mamy też nowy element formalny – niektóre fragmenty figury z całą swą ekspresją są zamknięte w zgeometryzowanych kształtach, a wzajemny układ tych kształtów wprowadza kompozycyjny ład. Linia i plama przeplatają się ze sobą, prowadząc osobliwy dialog. Uwięziony w tej geometrii ból ciała mocniej oddziałuje z racji swego zamknięcia. Kontrast płynności i ograniczenia czyni go bezbrzeżnym i niepojętym.

Praca doktorska

Z pewnością to aktywność i temperament sprawiły, iż w swojej pracy doktorskiej Joanna Łapuszek połączyła dwie swoje pasje. Pasja malarska splotła z żeglarską. Pomysł i tytuł zaproponowany na doktorat i zaakceptowany przez Radę Wydziału Malarstwa, „Dziennik z podróży – w pogoni za wszystkimi kolorami świata”, jest niecodzienny i fascynujący w swoim rozmachu. Podróż jachtem miała trzy etapy: pierwszy, Kapsztad – Australia (Melbourne) – Nowa Kaledonia – Australia (Sydney); drugi, Islandia – Grenlandia; trzeci, Australia (Cairns-Darwin) – Indonezja – Indie – Egipt – Cypr. Powstały notatki tekstowe – zapisy stanów estetycznych i nastroju przyrody, siła i kierunek wiatru, zafalowanie, zachmurzenie, ciśnienie atmosferyczne, zapisy poetyckie – przy zachowaniu standardowego wzoru dokumentów obowiązujących na jachcie, tzw. LOG BOOK. Obserwacje te są natury czysto artystycznej i w formie aneksu dokumentują podróż. Oprócz tego powstają prace malarskie tworzone na kartkach z zeszytu, mające charakter żywego, barwnego i spontanicznego dziennika plastycznego. Trzysta trzynaście kartek zamyka w sobie trzysta trzynaście dni podróży – podróży pełnej emocji, wrażeń, zachwytów – dni pięknych i dni trudnych.

Podróż podejmowana bywa z wielu różnych powodów i doczekała się niemalże symbolicznych figur w kulturze europejskiej. Bo i Odys, i Herodot, i Marco Polo, a także Beniowski, podróżowali – każdy z innego powodu. Podróżowali poeci, podróżowali malarze. Podróż artystyczna dawniej była wręcz koniecznością przy wkraczaniu w samodzielną twórczość. Ten powód nadawał rys podróży, określał ją, ustalał kierunki i priorytety. Joanna Łapuszek nie wyruszyła tylko dla pracy doktorskiej – to wydaje się pewne. Siła pasji, przygody, mając naturę nieokiełzaną, atawistyczną i podświadomą, każe tworzyć obrazy, o których pisałem w pierwszej części tekstu, i ta sama siła każe autorce pędzić jachtem na krańce świata, znosić ekstremalne trudy, niebezpieczeństwa. Chociaż celem nie była podróż śladami kultur, cywilizacji to Łapuszek odwiedzając liczne wyspy i lądy zetknęła się ze sztuką tamtych ludów. Być może i ten aspekt należy brać pod uwagę.

Oglądając kartka po kartce malarski Dziennik Podróży, obserwując zmiany w nim zachodzące, mam nieodparte wrażenie, że patrzę nie tylko na notatki fantastycznych zjawisk natury, egzotycznych kolorów, form, płynności i zmienności wody, powietrza, światła i cienia, ale, że zaglądam w emocjonalny zapis przeżyć autorki. Myślę o równoległości świata zewnętrznego z jego zjawiskowym pięknem i grozą, ze światem wewnętrznym – światem emocji. Myślę, że nie tylko w reakcji na naturę powstawały te prace. Wraz z postępem podróży coraz mocniej i coraz bardziej, powiedziałbym, organicznie, jest odczuwalne pełne rozumienie rzeczywistości – uczestnictwo całej egzystencji autorki w percepcji. Wyłanianie się nowych form, zagęszczanie, pojawianie się nastroju, zdaje się o tym świadczyć. Dziennik bowiem wyraźnie się zmienia. W równej mierze jest to zapis kolorów oceanów, przestrzeni, powietrza, co zapis reakcji organizmu, osobowości, i struktury psychofizycznej Joanny Łapuszek na przyrodę, na żywioł, na pogodę, na zmaganie się z nią i odpoczynek. Ile jest tutaj obserwacji i jej rejestracji, a ile osobistych przeżyć autorki – nie da się zmierzyć. I tak niech pozostanie. Warto jednak wspomnieć o pojawiających się chwilach przypomnienia „pachnącej trawy” czy „Wisły na Salwatorze” właśnie w sytuacjach ekstremalnych, jakim jest sztorm. To bardzo trafne spostrzeżenie zanotowane w autokomentarzu, świadczące pośrednio, w jak istotny sposób nastąpiła integracja obserwacji świata zewnętrznego i wewnętrznych emocji.

U źródła powstania tych niewielkich prac na papierze mamy odczucie natury, bycie w niej, w tym co określamy jako „kraj-obraz”, ale nie w znaczeniu „obraz kraju”, lecz „kres obrazu”, wyrażający się w potrzebie doświadczenia całości, uniwersum – także tworzącego. A to przeżycie ma otwierać. Nie ma jednak w tych pracach horyzontu (choć jest w fotografiach), który uprzytamnia nam „bycie w drodze” – to ważka decyzja artystyczna. Doświadczenie przestrzeni otwartej, ale i stanięcie wobec horyzontu jest symboliczną pełnią – unikaniem skrajności. Ponieważ jednak nie ma horyzontu, tym bardziej zasadnym jest pytanie o przestrzeń. Jaka to przestrzeń, czy jednorodna, wielowymiarowa, co z pęknięciami i rozdarciami, i wreszcie jaką rolę odgrywa tutaj ślad? Te pytania chcę jednak, na razie, pozostawić zawieszone…

Malarski zapis podróży tworzony jest w różnych technikach. Oprócz tradycyjnych suchych pasteli i farb wodnych, Łapuszek używa materiałów pozamalarskich – kawy, rdzy, popiołu. Stosuje gesty charakterystyczne dla informelu – chlapanie, wydrapywanie, łączenie różnych cieczy, poszukiwanie przypadkowych efektów. Obok delikatnych laserunkowych plam pojawiają się efekty fakturowe – gęsta materia przeplata się ze zwiewnością i przestrzennością – płynna plama z drapieżnością linii. Bogactwo środków plastycznych użytych na niewielkich formatach świadczy o maksymalnej kondensacji emocji i obserwacji. Dominująca w nich płynność kształtów sytuuje te utwory na granicy realności, podpowiada skojarzenia, uruchamia wyobraźnię, karze poszukiwać zarysów niekoniecznie związanych z pejzażem. Dyplomantka cytuje Wassila Kandynskyego – kształty, kolory, linie odzwierciedlają wibracje duszy – i rzeczywiście, nic dodać, nic ująć, prace oprócz tytułowych „pogoni za wszystkimi kolorami świata”, są żywą rejestracją tego stanu.

Na podstawie niewielkich szkiców powstały duże obrazy – kilkanaście prac w technice mieszanej: olej, akryl na płótnie o wymiarach 170×120 cm i 120×85 cm. Z oczywistych względów ich warstwa malarska musiała być wzbogacona kolorystycznie, nasycona ekspresją – Łapuszek stara się jednak zachować maksymalnie spontaniczność i erupcyjny dynamizm.

Z formalnego punktu widzenia, w niektórych pracach, co można było zaobserwować już w małych szkicach, następuje zasadnicza zmiana traktowania obrazu jako takiego. Najogólniej rzecz ujmując, w niektórych z nich konwencja obrazu sztalugowego została niemalże zakwestionowana. Zbliżając się do malarstwa all-over obraz pozbawiany jest początku i końca, a jego brzegi stają się umowne. Tym samym potęgując efekt dekoracyjności J. Łapuszek stara się zachować nagą i dziką ekspresję. To co charakterystyczne dla obrazu sztalugowego – efekt okna w ścianie, jakkolwiek spłaszczony i wyabstrahowany – zostaje porzucony. Jest też drugi moment, który kwestionuje klasyczne podejście do obrazu: przesunięcie uwagi z dzieła jako utworu artystycznego na proces twórczy. To, co dokonało się w malarstwie action painting (doktorantka cytuje wypowiedź Pollocka o warunkach, w jakich powstają jego obrazy), wyzwolenie gestu, uznanie przypadku i zawierzenie witalnej akcji, powoduje, że produkt finalny, jakim jest dzieło malarskie, staje się śladem, pamięcią procesu. Nie zapominamy przy tym, że proces niesie ze sobą treść, która odciska się w dziele. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera przeżycie, które doprowadziło do powstania dzieła. Oczywiście to nie oznacza odrzucenia obrazu, prace nadal obrazami, ale zaczynamy inaczej o nich myśleć. Cechy, o których piszę, najbardziej widoczne są w niewielkich szkicach realizowanych w czasie podróży. Przy tak rozłożonych akcentach sama Podróż nabiera, w pewnym stopniu, charakteru performatywnej akcji artystycznej.

Waham się też, czy nazwa

te prace abstrakcyjnymi. Ich realizm poległby na pokazaniu starcia żywiołów – niezależnie od tego, jak poszczególne układy barw, faktur-materii, zdefiniujemy w stosunku do obserwowanych zjawisk natury. Ponieważ bez komentarza nie wiemy, czy to erupcje wulkaniczne, czy widoki gigantycznych powiększeń mikroskopowych lub wręcz przeciwnie – pomniejszenia przestrzeni kosmicznych, odsyłają nas do naszej wyobraźni. Można na nie patrzeć jak na zobrazowane rodzenie się nowego świata z pierwotnego chaosu, pokazanie owej „ materii prima” w alchemicznym tyglu.

Nadając swojej serii tytuł Monsuny, Joanna Łapuszek kieruje jednak widza w stronę własnego doświadczenia. Jest ono zatem dla niej istotne – za nim stoi przecież Wielka Podróż. Oto ten ważny moment, moment powstania Obrazu. Między realnością przyrody a realnością własnego, indywidualnego przeżycia, zjawia się element pośredni, domagający się reprezentacji, czerpiący z dwóch źródeł – obraz. Cytując Ortegę y Gasseta, Joanna Łapuszek określa swoje stanowisko: Widzieć obraz to rozumieć go, odkryć intencje wszystkich jego form, a zatem oglądanie malarstwa to nie kwestia oczu, ale interpretacji. Jest zatem w malarstwie jakaś istotna wewnętrzna sprzeczność między tym, co jawne i zawarte w jego znakach, a tym co ukryte i stanowi jego sens. Nie wolno nam się zatem zatrzymać na powierzchni. Można natomiast pokusić się o, z konieczności, fragmentaryczną odpowiedź na uprzednio zawieszone pytania. Fascynująca i egzotyczna, przynajmniej dla nas, szczurów lądowych, wyprawa, zdaje mi się samowyzwalaczem i prowokatorem do ujawnienia, pokazania tej nieokiełzanej energii twórczej Joanny Łapuszek. Ona była zawsze obecna w poprzednich okresach malarskich, jednakże w tym projekcie, w takich okolicznościach, zdała się objawić w swej najbardziej archetypicznej formie. Działa w sposób totalny i formotwórczy. Buduje wielowymiarową subiektywną przestrzeń z jej pęknięciami i rozdarciami, w której ślad, jako funkcja czasu, łączy się z nią. Przestrzeń umożliwia Łapuszek przekroczenie ram konwencjonalnego przedstawienia, a także introspekcję własnego wnętrza.

Pokazany w pracy cykl fotografii monsunów buduje nam zestawienie obrazu fotograficznego i malarskiego. Uzmysławia dobitnie różnicę między zimną rejestracją zjawiska przez aparat a jego plastyczną wizją przepuszczoną przez twórczą osobowość. Jakże różne są to obrazy!

Dopełnieniem pracy doktorskiej mgr Joanny Łapuszek jest jej autokomentarz. Pierwsza część składa się z genezy powstania dziennika przeplatanych poglądami artystycznymi autorki i odwołaniami do istotnych dla jej twórczości malarzy. Gdy pojawia się w tym zestawie nazwisko Pollocka, Kandinskiego z jednej strony i Turnera, Caspara Davida Friedricha oraz oczywiście Gauguina, z drugiej – widzimy pełny horyzont refleksji i odniesień doktorantki. Świadczy on o jej świadomości, jak podejmowany temat pracy sytuuje się w kulturze. W drugiej części mamy tekst – słowny komentarz malarza, datowany na konkretny dzień i towarzyszący konkretnemu obrazowi, momentami mający charakter poetyckiego zachwytu pięknem. Te krótkie noty skrzą się bogactwem kolorów, zadziwień i odkryć wrażliwego oka.


Konkluzja

Zestaw prac malarskich stanowiący materiał przedstawiony w przewodzie doktorskim, opis tego dzieła a także wymienione osiągnięcia i dorobek artystyczny kandydatki – w moim przekonaniu w pełni uzasadniają przyznanie mgr Joannie Łapuszek stopień doktora sztuki w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie artystycznej – sztuki piękne, w zakresie malarstwa. Podlegający ocenie zestaw (dzieło artystyczne i jego opis) stanowią oryginalne rozwiązanie postawionego problemu artystycznego, ponadto wskazują na dobrą wiedzę w reprezentowanej dyscyplinie i umiejętność prowadzenia samodzielnej pracy artystycznej. Wniosek ten wynikający z postępowania wszczętego przez Wydział Malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych popieram w całej rozciągłości.